Liydmila
Gdy na Kamczatce groźnych rakiet rząd,
Bronił ojczyzny radzieckiej przestworzy.
By żadn samolot nie użył swych bomb,
I nikt nie przekroczył rosyjskiej rubieży.
To ogrom stali, megaton ładunku,
Budzi ogromny respekt i strach.
Czy niema już wtedy żadnego ratunku,
Kiedy wyrzutnie pluną ogniem w piach?
I kto by pomyślał, że przy takiej sile,
Co wstanie jest skruszyć cały ludzki świat.
Służy dziewczyna, która swą urodą,
Może zachwycić oraz rzucić czar.
Liydmila, jej imię zna poligon Kura,
Wie co to Siniewa, lub ракета RS.
A kiedy Topol silniki rozgrzewa,
To ptaki w popłochu emigrują z drzew.
Lecz kto by pomyślał, kreśląc kacze łapy,
Na mapach sztabowych, gdzie wojenna gra.
Że w sercu dziewczyny, radian to inaczej.
Wygląda jak serce albo serca dwa.
Wiem, bo poznałem pragnienia dziewczyny,
To które człowiek zawsze w sobie ma.
Chce ona zawsze wracać do rodziny,
I chce tam ugasić swego serca żar.
Co teraz robi? W Ukrainie mieszka,
I może kiedyś ze mną wyprowadzi psa?
I na spacerze może nie omieszka,
Spytać, czy lotnika serce zestrzelić się da?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz